26 lipca 2025

Od Matki boskiej pieniężnej do pokuty.

 Skoro już weszłam na temat ,,Matki boskiej pieniężnej,, to dobrze by było pociągnąć matuszkę za język, żeby pokazała co jej tam brzęczy w kieszeni. To taki mechanizm, tzw. samoróbka- ciągnę za język i otwiera sie kieszeń. Tak więc poranna modlitwa spacerowa okazała sie skuteczna,a jej wynik wyglada tak:

Państwo jest w stalym konflikcie interesów z obywatelami. Obywatel ciagnie np. kasę w swoją stronę , a państwo w swoją. Mamy więc do czynienia z rozdarciem wewnętrznym w łonie większości państw. Zupełnie tak samo jak w rodzinie czy w pojedynczym czlowieku, który ma dylemat na co wydać posiadane pieniadze: ile odłożyć i czy w ogóle,  zainwestować czy nie i jezeli tak to w co, żeby przyniosło zysk.

I chociaż państwo bazuje na tych samych schematach myślowych co czlowiek, bo jest tworem czlowieka, to to nie zmienia faktu, że nie wszyscy chcą/ mogą-czuć sie jego obywatelami w pelnym zakresie. Pełny zakres obejmuje wywiazywanie sie z obowiązków np.podatkowo - płatniczych ,po to by czerpać korzyści z przysługujących praw. Powodów takiej sytuacji tj. niewywiązywania sie i unikania- jest z pewnością wiele . Indywidualnych (osobiste podejście do kwestii państwa jako instytucji i jego roli) jak i wynikających z niechęci do dzielenia sie kasą w ogóle,  wtedy gdy nie ma sie bezpośredniej/osobistej kontroli nad jej przeznaczeniem. Inna przyczyna to typowy egocentryzm, myślenie tylko o sobie/rodzinie/ wąskim interesownym kręgu,  a reszta ,,niech sie buja,,...

Takie samo podejście może przejawiać też państwo-jako forma organizacji społeczeństwa na danym terenie. Zróżnicowane podejście do różnych spraw międzynarodowych jest uzależnione od stopnia zgodności owych  z indywidualnym egocentryzmem państwowym. 

Osobisty egocentryzm państwowy jest ,na forum międzynarodowym, reprezentowany przez wybrany przez obywateli rząd i prezydenta, czyli bazuje na ,,wygranych,, w wyborach ugrupowaniach politycznych.

Na ile polityka zewnętrzna i wewnętrzna państwa idzie po naszej myśli  - zależy od stopnia zgodności egocentryzmu państwowego z naszym egocentryzmem jednostkowym/rodzinnym/jakiejś grupy społecznej.

Brak zgodności pomiędzy tymi składowymi życia codziennego tj. człowiekiem i jego (wy)tworem, zwanym państwem- w danej chwili/ w jakimś przeciągu czasu- jest przyczyną niezadowolenia jednostek/większych grup. Manifestowanie tego niezadowolenia przybiera różne formy, których skutki ponosi państwo , czyli społeczeństwo zamieszkujace teren, który ograniczają wytyczone wcześniej granice.

Czyli, jak by nie patrzeć- biczujemy samych siebie i nawzajem. I do tego regularnie...z różnych okazji.Taki kociokwik. Przecież państwowo też trzeba odpokutować za............................własną historię? 

22 lipca 2025

Podatek od leżącego...

 Pojawił się wreszcie temat, odgrzewany wielokrotnie na przestrzeni ostatnich lat, który wzburzył morze babciowych emocji. To oczywiście sprawa dzietności, demografii i bykowego.



Jak tabelki wskazują, jest kiepsko , bo wyż demograficzny nam nie grozi, a przyszli emeryci mogą zostać z ręką w nocniku, w poszukiwaniu smaków z dzieciństwa i okresu nieokrojonej aktywności zawodowej ,gwarantującej zaspokajanie wszelkich zachcianek na dostępnym poziomie.

Żeby więc zwiększyć dzietność w narodzie ,zawisła nad singlami -jak miecz Damoklesa- perspektywa podatku ,,bykowego,,. Zmroziło mnie na samą myśl, bo jakaś babcia- singielka i niezdolna do sekscesów, może paść na serce na samą myśl o wspomaganiu nieśmiałych wnuków w zdobyciu serca wybranki, która uratuje nieszczęśnika od ,,jurnego podatku,,.

A mając na względzie aktualny system opieki zdrowotnej oraz prywatę powszechną czyli płatną własnoręcznie dostępność do specjalistów z niewielkim tylko poślizgiem-przy dość niskich emeryturach oraz starzejącym się społeczeństwie- problem utrzymania staruchów - rozwiąże się sam. Padną -zanim dochrapią się swojej kolejki.

Chcąc uniknąć przewidywanej przyszłościowo przymusowej głodówki, w związku ze spadkiem dziatków, które by pracowały na moje utrzymanie, postanowiłam wziąć sprawę w swoje ręce i zadbać właściwie o zdrowie.

Ulegając tabelkom zamieszczonym powyżej(dzisiejsze źrodło- TV), kierując się altruizmem, postanowiłam uprościć swoją dietę ( sposób odżywiania). Na razie w kwestii spożywanych zup. Ostatnio wypróbowany przepis :

- składniki: 

1.-vegeta-maggi w płynie

2.-kucharek czy inny zmielony susz warzywny nieco podrasowany

3.- dowolny zakwas ( żur, barszcz biały, czerwony) czy inny sok warzywny

4.- kefir, maślanka, mleko, smietana, jogurt naturalny - do zabielenia

5.-pieprz, inne dodatki ziołowo-przyprawowe

Jakie gotowanie, jakie mięcho, jaka kiełbacha?- zapomnij. Uprościć- to słowo klucz- wyjaśnia wszystko.

Kubasek/filiżanka co jest pod ręką- na czuja leję 1., potem sypię 2.

Zalewam wrzątkiem , dopełniam 3. i 4. do smaku i 5. na koniec.

W ten oto sposób - mam od ręki zupkę do popijania ulubionych kanapek lub pętka kiełbasy- czy co tam kto chce. Okazało się że żołądek nie protestował , a jelita i flora bakteryjna ze zrozumieniem przyjęły uproszczoną wersję ciepłego dania . A ponieważ nie zwykłam rozpieszczać zanadto układu pokarmowego przez lata eksperymentowania, więc spodziewać się mogę, że zanim emerytura stanie się niewypłacalna-z braku dzietności na wysokim poziomie- mnie już tu nie będzie. Uprości to zdecydowanie funkcjonowanie, obłożonej długami ,służby zdowia i znów odetchnie z ulgą, po kolejnym wczesnym zgonie- tak jak i reszta podatników robiących zrzutkę .

Gorzej - gdy skutek będzie wręcz przeciwny....Odbuduję wczesniejsze zaniedbania prostym żarciem i  w nagrodę za długowieczność przyjdzie mi dopłacać z emerytury- do kolejnych pokoleń leżących ,,bykiem,, lub ,,odłogiem.,,

19 lipca 2025

Z daleka i z bliska.

 Widok poranny

Wczorajsza popołudniówka.

A tymczasem, udało się tego podrośniętego już malucha podstwić do ponownego karmienia -rodzicom. Rikuś przeżył i daje radę- mimo trudnych początków. A Gaduś ( gadu- gadu)  poniżej....dzieciństwo miał jak należy...Wybarwi się -zgodnie z płcią- dopiero później.



16 lipca 2025

Ludzkie państwo i asertywność.

 Tak jak człowiek funkcjonuje będąc w swoim ciele, tak funkcjonuje państwo w swoich granicach.

Każde państwo w obecnym jego kształcie ma za sobą krótszą lub dłuższą historię swojej :

a.cielesności, czyli zasięgu terytorialnego

b. ego-osobowości,czyli zmieniaący się charakter wynikający z położenia geo-politycznego ( bogactwa naturalne i ukształtowanie powierzchni -mające wpływ na rodzaj prowadzonej działalności gospodarczej przez lata istnienia) i stosunków z otoczeniem zewnętrznym/sąsiadami

c. ducha - wierzenia i inne niematerialne odczucia, które sprawiają że będąc na danym terenie człowiek czuje  że jest u siebie .

Problem z emigracją czy w ogóle ludźmi zamieszkującymi dane terytorium jest związany z tym, że motywem przewodnim wszelkiej migracji - też tej wewnętrznej w łonie własnego państwa-jest indywidualne ciało i ego, które szuka dla siebie najkorzystniejszego -najwygodnieszego miejsca, w którym mogłoby życie płynąć możliwie najbliżej stworzonej sobie wcześniej wizji, pomijając potrzeby-przesłanie płynące z Ducha. 

Gdy brak jest w człowieku zgody, na jego trzech poziomach ( poprzedni wpis) funkcjonowania- mamy do czynienia z sytuacją, że mieszkamy gdzieś/jesteśmy z kimś/ pracujemy z powodów ego-ekonomicznych, ale nie czujemy związku duchowego tj.emocjonalno-uczuciowego. W ten sposób  podcinamy sobie korzenie, odcinając się od ,,prawd duchowych,, .Trudno sie wtedy dziwić , patrząc z boku, narastającej frustracji, która musi gdzieś znaleźć ujście. 

Na pomniejszym wycinku rzeczywistości- mamy bardziej lub mniej ulubione miejsca w przestrzeni nas otaczajacej, mniej lub bardziej akceptowane ,,duchowo,, (wewnętrznie))zajęcie czy ludzi , z którymi spędzamy czas.. Potrzeby duchowe- często rozmijają się z potrzebami ego i ciała. Zarówno na poziomie człowieka jak i państwa. Którym potrzebom zwykle ulegamy indywidualnie i państwowo?

Dylematy tzw. moralno-etyczne związane są też z tymi wewnętrznymi rozbieżnościami.

Asertywność pomaga nam zaznaczyć indywidualnie/państwowo/regionalnie itd. granice  czyli to na co wyrażamy zgodę ( uogólniając). Generalizując-korzystamy z niej wtedy gdy czujemy zagrożenie. A zagrożenie może przyjść z dwóch kierunków: z zewnątrz i od wewnątrz.

Kto jest postrzegany jako zagrożenie i dlaczego, jest kwestią indywidualną/państwową/regionalną itd. Rzeczywistość - życie pokazuje czy słusznie.

Ps. No i chyba ,,wypisałam się,, , na jakiś czas.  Ale z jakiego poziomu wibracji i koloru/ długości fali  światła to szło - to nie wiem...

I czy ma to w ogóle jakieś znaczenie? 

Klimatycznie o świętej trójcy i ,,walce z niewiernymi,,...

 W Naturze mamy: przypływy i odpływy, a w życiu...wieczny przepływ.

Przepływ pomiędzy skrajnościami wyznaczonymi symbolicznie, w zależności od potrzeb np. dobro-zło, +i -, białe-czarne, itd. ofiara-przemocowiec, egoizm-altruizm ....i wszystko to co pomiędzy przeciwnymi biegunami rozmaicie pojmowanej rzeczywistości można zawrzeć.

Przepływ pomiędzy dość płynnymi granicami skrajności odbywa się na poziomie świętej trójcy Życia i człowieka:

-ciało

-ego osobowość

-duch

i ten obserwowany przepływ, można śmiało nazwać ,,walką w niewiernymi,, bez względu na to kto z kim ,, walczy,,, bo jesteśmy w tym momencie niezależnym obserwatorem. Użyte przez nas w danym momencie słownictwo pokazuje jedynie pryzmat przez jaki na coś spoglądamy. 

Klimatycznie i filozoficznie- będzie to odwieczny przepływ, patrząc przez pryzmat rywalizacji-walka, przez pryzmat miłości- ...taniec  lub genetyki- nić DNA (?)

Mamy stały przepływ emocji, uczuć, energii - na poziomie Ducha ( niewidzialny ale odczuwalny) , który zwykle manifestuje się w postaci mimiki, podejmowanych lub nie przez nas działań.

Na poziomie ciała- mamy przepływ krwi, ciśnienia, tętna, składników pokarmowych i odżywczych, limfy, itd. impulsów elektrycznych i tego co przynależy do ciała fizycznego i jest z nim związane, w tym wszystkich pomniejszych wyników diagnostycznych....

Na poziomie ego-osobowości - przepływ wiedzy, poglądów, przekonań i ich manifestacja.

Oprócz tego nie należy zapominać, że nasze ego i Duch nie są bezdomnymi fruwającymi gdzie skrzydła poniosą, ale zamieszkują konkretne ciało. Nasze ciało. Dlatego wszystko co dzieje się u naszych lokatorów - ma wpływ na ciało, a to co zachodzi w ciele/dzieje się z ciałem- ma wpływ na nasze ego i Ducha. W jakim stopniu- to kwestia indywidualna. Przecież mamy inną genetycznie historię rodzinną za sobą, która odgrywa rolę w naszym życiu. 

Ale nie to miało być w tym wpisie, a może miało?  tylko link do filmu na YT. W każdym razie dostałam w całości coś, co ok.14 lat( poprawka) temu oglądałam też w króciutkich odcinkach na YT. I traf chciał, że zajrzałam na komunikator, z którego sporadycznie korzystam, a tam ...to co poniżej. 

Wszystko jest po coś, więc ....zamieszczam ostatni wywiad z profesorem C.G.Jungiem ( psychiatra), ok.35 min. tu:https://youtu.be/HADYwM3vM48?si=kqd_MNZkYps7p2Hx

15 lipca 2025

Nic ciekawego...niespecjalny dodatek do człowieka.

 Odwołując się do poprzedniego schematu...Jest jeszcze jeden element, który chciałabym podkreślić. Zamknięcie  naszej rzeczywistości- tej postrzeganej i niewidzialnej ( duchowej) w pewnych ,,granicach,,. Te granice wyznaczane są wg. mnie przez nasze indywidualne zdolności poznawcze ( zmysły i czucie). Oznacza to, że w ramach istniejącej rzeczywistości postrzeganej przez nas jako materię doświadczamy też czegoś co uznajemy za niematerialne. Interpretujemy te zjawiska- każdy na swój sposób- na własne potrzeby.

W związku z tym ,,światełkiem w tunelu,, związanym ze ,,spięciem energetycznym,, czyli momentem zapłodnienia- czyli połączenia materiału genetycznego ( na tym głębszym poziomie) - nasunęło mi to taką hipotezę: w momencie śmierci klinicznej możemy obserwować  zjawisko- własnego poczęcia i towarzyszace mu odczucia :światła, siły, łagodności lub czegoś wręcz przeciwnego gdy proces naszego poczęcia został zaburzony na tym poziomie lub jeszcze głębszym ( patrząc na to przez pryzmat fizyki )

Powrót do momentu poczęcia byłby wtedy przez osobę przeżywającą śmierć kliniczną- po powrocie do rzeczywistości-odebrany jako ponowne narodziny. Być może już bez późniejszych życiowych traum, które towarzyszyły komuś w życiu.Stąd możliwość dotarcia do siebie i odkrycia innych predyspozycji i zdolności lub dokonania zmiany w sobie/ podejściu do życia.

Hipoteza jest równie prawdopodobna jak inne, i wiadomo że przepracownie traum  tych których nie jesteśmy świadomi, w jakikolwiek sposób- to droga do wprowadzenia dobrych dla nas zmian w życiu. Bo nas nie ograniczają nasze własne poglądy/ przekonania.

To co uważamy indywidualnie za traumę jest następstwem ścierania się dwóch przeciwieństw. Jest to zetknięcie naszych osobistych przekonań związanych z życiem i ludźmi z rzeczywistością. Dotyczą wielu spraw ,a ich źródłem (tych przekonań)jest zarówno nasze otoczenie najbliższe( od momentu przyjścia na świat) jak i my sami. Wyciągnięte przez nas wnioski lub nie/ nasze zainteresowania/ sposób spędzania czasu itp. czyli to wszysko co oferuje świat zewnętrzny - na tej podstawie budujemy własny obraz rzeczywistości.

W momencie gdy trzymamy  go zbyt blisko,,siebie,, -czyli przywiązujemy się do naszego wyobrażenia/marzeń o czymś/ ludziach/ o sobie / o życiu -tym boleśniej odczuwamy różnicę między tym co jest, a naszą wizją świata/siebie.

I skoro już mamy ogólny mechanizm , który prowadzi do różnych zdrowotnych problemów -pozostaje znaleźć dla siebie odpowiednią formę terapii. Farmakologia jako taka jest wspierająca od strony ,,mechanicznej,, ale główny proces powinien zaistnieć w naszej głowie:

-rozluźnienie więzi z naszymi wyobrażeniami/ złudzeniami /błędnymi myślami /przekonaniami na swój/ inny temat. Tylko trzeba je  nazwać i uszczegółowić,  zaobserwować/podsumować jak działają w naszym życiu -wypunktować.

No i na koniec...umieć się z nimi rozstać. Bo nie są nami, a jedynie tym w co się ,,ubraliśmy,,. I do tego czasem na całe życie, więc nic dziwnego, że ....................... ,bo jeden ciuch na całe życie?

W życiu! Przecież każdy lubi /chce dobrze się czuć/ wyglądać. Nawet jeżeli tylko dla siebie....




14 lipca 2025

Instrukcja obsługi Życia cz.1- jedna z wielu możliwości?

 

1. Przychodzimy z nikąd, z szarości wszechświata, gdzie brak kolorów, jest rzeczą naturalną,a jedynym światełkiem w tunelu jest ...spięcie wywołane przepływającym impulsem elektrycznym wskutek połączenia ,,ładunków,, o przeciwstawnych symbolach   ( żeński-męski) - Słoneczko ( człowiek z jego (nie)dychotomią / subiektywnym odbiorem rzeczywistosci ( Tao)i podziałem na + i - i to co pomiędzy.
2.świat, który postrzegamy zmysłami, bazuje i opiera się na Słońcu ( w dużym uproszczeniu) -nasz układ słoneczny i jego ograniczenie symbolizowane przez żółtą nieregularną obwolutę
3. rozwijamy się, doświadczamy i budujemy własne przekonania i własną ego-osobowość 
4. nadchodzi czas na opuszczenie świata zmysłów - nasze ciało fizyczne,,obraca się w proch,,
Nabyte , pod wpływem doświadczania życia, przekonania -życie po śmierci widzimy ( w takim kontekście)w dwojaki sposób: 
5. świadomość wędruje w stronę Światłości- tu reprezentowanej przez Tęczę ( bóstwa związane z naszymi kolorami=wibracjami), symbol Raju i Boga/ Energii/ Siły Nadrzędnej ?
lub:
6.  wracamy do nicości z której przyszliśmy, w niebyt zwany przez niektórych Piekłem? ,a potem:
a.przychodzimy ponownie na świat - reinkarnacja, ale już w innym ciele , aż do skutku, w celu połączenia się ze Światłem /Bogiem/  a może ....ze Sobą Samym? -już na zawsze ( nr.5)
b.pozostajemy na zawsze w Niebycie z którego przyszliśmy, a symbolizowanym przez to co nazywamy Niepoznane ...

13 lipca 2025

Nic ciekawego....taki tam dodatek niespecjalny.

 Dobrze by było pociągnąć rozpoczęty poprzednio wątek, bo w sumie wiele rzeczy wyjasnia , związanych z ,,widzeniem/słyszeniem czyli jakiś objawień. Nie tylko Białej Damy na tym czy innym zamku , ale różnych, za wyjątkiem tych wymyślonych na potrzeby pojedynczych osób czy grup zainteresowanych. Kontakt z kimś w snach jest również formą nawiązania łączności, ale nie zawsze potrafimy odczytać przesłanie.

Bycie na tym samym poziomie wibracji /w tym samym kolorze ułatwia kontakt pozazmysłowy i sprawia, że w różnych miejscach na świecie w określonym czasie mogą pojawiać się podobne myśli, o domownikach czy przyjaźnie nastawionym otoczeniu- nie zapominając, np. myślimy o kimś a za chwilę mamy telefon w jakiejś sprawie czy od osoby, z którą planowalismy porozmawiać.

Bycie w tej samie wibracji nie oznacza wcale zgodności w kwestii naszych poglądów np.politycznych, które pochodzą od naszego ego. Czym w takim razie jest nasze ego w takim kontekście i czy istnieje Siła Wyższa, zwana Bogiem/ Energią/ inaczej ....jak kto woli.

Koncepcję Całości chyba łatwiej mi będzie rozrysować na kartce....i potem pomyśleć bardziej szczegółowo o naszym ego.

Póki co , to znalazłam w piątek chwilę na pożywny art żurnal:

1. 


Ps. Siatkówkę kobiecą -zaliczyłam, tenis i Igę -też. W tym tygodniu kolejne mecze -siatkówka mężczyzn w LN-cd. A potem ....sie zobaczy jak sie nic nie wydarzy.

12 lipca 2025

O maczaniu palców w życiu energetycznym Tęczy.

 Pod wpływem wymiany myśli z Anią u niej na blogu, jako czynnik bezpośredni, oraz komentarze pod poprzednim wpisem, wpadły mi do głowy takie oto ,,cudeńka,,, ale ile w nich prawdy nie tylko mojej, pozostaje w kwestii indywidualnej konfrontacji ze sobą osób, które będą chciały się nad tym zastanowić:

1. na tym etapie poznania -powiedziałabym, że : 

a. ciało po śmierci ,,obraca się w proch ,, - wiadomo o co chodzi

b. świadomość danego człowieka wędruje i przyłącza się do koloru/poziomu jaki został osiągnięty przez człowieka w trakcie życia przez jego Duszę (Psyche+ Umysł)

c. w czasie naszego życia mamy połączenie z osobami, które odeszły( zmarły) wtedy, gdy wibrujemy na tym samym co one poziomie. I niekoniecznie są to osoby nam bliskie czy poznane bezpośrednio. Od nas zależy czy stwarzamy możliwość kontaktu ( wyciszenie umysłu np. podczas modlitwy, spaceru, medytacji czyli jakieś relaksacji  -rozumianej jako indywidualnie dobranej metody sprzyjającej nawiązaniu kontaktu.

d. czy nasz kontakt jest udany i np.prośby /modlitwy zostały wysłuchane, zależy od tego czy zostało nawiązane połączenie- z kolorem z którym obecnie wibrujemy ( Siła Wyższa- w innym rozumieniu). Można to porównać z połączeniem telefonicznym - albo ktoś jest dostępny i odbierze słuchawkę, albo nie, bo są np. kiepskie ,,warunki atmosferyczne,, czyli nieodpowiedni klimat ( nastwienie/otwartość itp.) lub zakłócenia (emocje).Jeżeli odbierze, to z pewnością będzie wiedzieć lepiej od nas- co jest dla nas korzystniejsze i zasygnalizuje to w formie stawianych przeszkód, bierności lub pomocnych sytuacji i ludzi. Wtedy mówimy, że ,,wszystko nam sprzyja,, czy ,,idzie jak z płatka,, lub wręcz przeciwnie.

Dane pasmo ,,kolorystyczne,, tworzy wg.mnie zarówno świadomość osób żyjących jak i tych, którzy odeszli. 

Przypadki losowe są nierozpoznanymi często sygnałami, że powinno się zweryfikować swoje podejście do czegoś/kogoś/   jakiejś sytuacji/miejsca.

Schodząc z Tęczy na ziemię- czyli w otaczającą nas rzeczywistość...i okres nie tylko wakacyjno-krajoznawczy, ale zwykłe życie codzienne i jego perturbacje. Mamy przyjemne i mniej przyjemne zdarzenia. Aby uniknąć nieprzyjemnych niespodzianek podczas niezaplanowanej (?)przez nas podróży zwanej życiem, potrzebni są przewodnicy. Mamy:

1. przewodników turystycznych- z odpowiednimi informacjami o danym terenie, mniej lub lepiej ,,wykwalifikowanych,, ,zawodowych i amatorów

2. przewodników duchowych - zajmujących się naszą Psyche i Umysłem

W poczatkowym okresie życia dziecka- jego opiekunowie i najbliższe otoczenie spełniają funkcję takiego przewodnika duchowego po otaczającej rzeczywistości. Jest całkiem prawdopodobne, że na tym etapie życia- brak własciwych relacji i wzorców powoduje ,że człowiek czuje się osamotniony i jest jak ,,dziecko we mgle.,,..Więc z czasem zaczyna szukać ,,światełka w tunelu,, za którym może podążać. 

Potem następuje konfrontacja przyjętych/nabytych wzorców z rzeczywistością. I albo tkwimy w czymś dalej, albo szukamy nowego punktu zaczepienia. Takim światełkiem w tunelu, może być :

a. osoba żyjąca ( np. sportowcy, naukowcy, osoby ze świecznika celebryckiego, czy ktoś z rodziny/ pracy / otoczenia środowiska

b. osoba zmarła

Czasem świadomie, a czasem nieświadomie podążamy jakąś drogą- naśladując ( ten sam kierunek działań) lub wręcz przeciwnie -odcinając się od jakiś wzorców.

Idąc śladem przewodników duchowych...Często imię i nazwisko rodowe- może wiele nam mówić: np. dr Sławosz Uznański- Wiśniewski. Sława i uznanie .....połączone z regionalną/lokalną zwyczajnością.

Ile jest w nas naszych imion i nazwisk?

W jakim stopniu nasza podróż zwana życiem jest niezaplanowana? Być może chodzi o to żeby wyjść z tej szarej strefy bycia ,,dzieckiem we mgle,, i wejść w Tęczę? I już tu więcej nie wracać....

No chyba że może jako....Przewodnik Duchowy?

No i na koniec pytanie: kto mi podyktował ten tekst? Bo przecież nie moje ego....Skoro poszło jak z płatka, mimo że klawiatura trochę siada...to chyba jakaś Siła Wyższa maczała w tym palce?

09 lipca 2025

Osobista strefa komfortu na szarym końcu?

 Osobista strefa komfortu- to przestrzeń  materialna i niematerialna, w której indywidualnie czujemy się bezpiecznie , zarówno na poziomie materialnym jak i na poziomie duchowym. 

Poziom materialny dotyczy zakłóceń zewnętrznych z powodu np. zbyt dużej bliskości cielesnej, np. w autobusie, kolejce, kinie , plaży itp.zatłoczonych miejsc, które wymuszają bliskość. W zależności od indywidualnej tolerancji jesteśmy mniej lub bardziej odporni na wejście kogoś w naszą osobistą ,,cielesną ,, strefę komfortu . 

W przypadku ,,osobistej strefy komfortu ,, naszego Ducha ( Psyche + Umysł) -oddziaływania mają inny charakter, mimo że korzysta się z materialnych środków oddziaływania typu: dotyk, słownictwo, intonacja głosu, obraz, spojrzenie, zapach , i  innych, czyli tego co jest związane ze zmysłami odbierającymi bodźce płynące ze strony środowiska. 

Albo my zakłócamy komuś poczucie bezpieczeństwa czyli wchodzimy w osobistą strefę komfortu, albo ktoś wchodzi w naszą. Tak doświadczamy siebie nawzajem, o czym wspomniała we wczesniejszym komentarzu  Ania.

W takim kontekście, patrząc przez taki pryzmat-można by powiedzieć, że udane relacje międzyludzkie są wtedy, gdy mamy do czynienia z człowiekiem, którego wejście w naszą strefę komfortu osobistego nie wywołuje w nas poczucia zagrożenia- zarówno fizycznego jak i psychicznego ( psyche +umysł).

Przecież naturalnym jest /powinno być dążenie do bycia szczęśliwym/ zadowolonym ze swojego życia i otoczenia...Ale ponieważ czasy się zmieniły, więc być może pozostałam w tyle w stosunku do ogólnych trendów, w których naruszanie indywidualnej ,,strefy komfortu,, ludzi, państw czy świata przyrody jest na porzadku dziennym...

I dobrze mi tak, na tym szarym końcu...

08 lipca 2025

Subiektywnie o pryzmacie....i ,,robieniu pod siebie,,

 Jest kilka tematów, które można by było poruszyć, a które nasunęly mi się:

1.- o (nie)świadomości wpływów które sterują naszymi zachowaniami w życiu codziennym i  stopniu w jakim (nie)jesteśmy w stanie je kontrolować 

2.-o negatywnych aspektach tzw. dobrego wychowania w zetknięciu z rzeczywistością życia codziennego

3.- o błędnej interpretacji sygnałów płynących z otoczenia pod wpływem różnych czynników związanch z 1. i 2.

Każdy patrzy przez swój pryzmat na życie ,więc patrzenie na coś/kogoś może być obarczone bardzo dużym błędem, gdy nie jesteśmy świadomi skladowych naszego pryzmatu i tego jak działa.

Z drugiej strony- ten sam pryzmat- sprawia że funcjonując w życiu stwarzamy sobie optymalne dla siebie środowisko życia /podejmujemy starania w tym celu.

Składowe naszego pryzmatu związane są z:

-doświadczeniami ( nieuświadomionymi) z okresu prenatalnego ( warunki życia w łonie matki i jej stan psycho-fizyczny)

-doświadczeniami zdobywanymi w trakcie życia :

a. wpływy: bliskiego i dalszego otoczenia w jakim przebywamy

b.zdobyta wiedza i nabyte umiejętności poruszania się w otaczającej nas rzeczywistości

c.? coś więcej co nie mieści się w a i b.....?

Uszczególowienie powyższych można sobie zrobić we własnym zakresie, bo wpływy są zróżnicowene , łącznie z mediami, zwierzakami, pasjami/wykonywanym zawodem itd.  lub ich brakiem. Pryzmat przez jaki patrzymy jest jednym z elementów naszej osobowości. Pozostałe składowe niematerialne to  

- wpływy astrologiczne, które wiele osób pomija z nieuzasadnionych powodów. Pomijając je- to tak jakby zaprzeczyć swojemu istnieniu, istnieniu tego co widzimy/ co jest w rzeczywistości postrzeganej przez nasze materialne zmysły : wzrok, słuch, dotyk,węch, smak  i zaprzeczyć temu do czego przynależymy ( miejsce i czas narodzin, posiadany materiał genetyczny)

Inną kwestię stanowią snute przez nas domysły i wysnuwane teorie na temat np.życia po życiu/śmierci czy te związane z istnieniem życia we wszechświecie lub zaprzeczające Życiu/ istnieniu dostrzeganej rzeczywistości. Bo te zależą od tego w jakich rewirach / na jakim poziomie funkcjonje nasza wyobraźnia. Też uwarunkowana.

Idąc tym tropem, nasunęło mi się, że ,,Sztuka życia to poruszanie się po rzeczywistosci w taki sposób, aby nie naruszyć ,, osobistej strefy komfortu,, innych, lub zrobić to w jak najmniejszym stopniu . Być może wtedy czujemy niczym nie uzasadniony zachwyt / szczęście,,?

Nieuważność/ nasze celowe działanie sprawia ,że wchodzimy w czyjąś strefę komfortu, pozbawiając się w ten sposób naturalnego poczucia szczęścia , bo naruszając czyjąś- naruszamy też swoją osobistą strefę komfortu -w sposób automatyczny. To sprawia, że potrzebne sa wtedy środki zastępcze dające (nie) świadomemu agresorowi złudne poczucie zadowolenia z życia. A te już łatwo sobie znaleźć i wyliczyć, bo każdy z nas ,,robi pod siebie,,

I teraz dobrze by było na nowo zastanowić się czym ,w takim kontekście , jest Życie. I tu przydałaby sie odpowiednia ....regułka....

Ps. Na ile nasze życie jest związane ze Sztuką we wspomnianym powyżej kontekście, a w jakim stopniu jest jej pozbawionym....

06 lipca 2025

Subiektywizm pod lupą...

czyli jak wybiórcze słownictwo może uderzać w kogoś, a otoczenie jest niczego nieświadome czyli jak komuś cichcem dowalić i mieć czyste ręce i uśmiechniętą twarz. Wybrane cytaty z komentarzy na tym blogu-przykłady:

1. ,,gadał dziad do obrazu, a obraz ani razu,, i kontekst

2. ,,to zdziwko,,- wiadomo o co chodzi

3. wspomnienie o filmie ,,Dexter,, , który wskazuje na podwójne życie komentatora ( sprawdziłam treść w google)

4.o morderstwach kobiet w PRL i liście sprawców

5. inne bajeczki np. o psychiatrze prof. Krążku i wiele snutych opowieści o niczym dla zamydlenia oczu

6.dużo wcześniejsze....

Jedni są wyczuleni na takie rzeczy- bo są po przejściach i życiowych doświadczeniach, a innym albo całkiem brak wyczucia albo walą świadomie  i cieszą się z ignorancji ,,ofiary,,, że mogą  tak oficjalnie komuś dowalić w białych rękawiczkach. Moich odczuć nikt mi nie odbierze... bo tak działa intuicyjna ochrona, której lekceważyć nie zamierzam. Bye, bye anonimie. A i zapomniałam o podstawowej kwestii..

Dobre wychowanie jest czesto mylone z przyzwoleniem na coś, bo brak wyczucia i otwartosci na drugiego człowieka czyni ludzi ślepymi na wysyłane sygnały. Więc pozostaje wtedy powiedzieć wprost...żegnam. Nikt nie lubi czuć się osaczony...

Ps. Komentarze są moderowane.